A co do akcentow chinskich, to na pewno zaden z 4 nie zmienia wymowy danego znaku. Zmiana "long" w lung nie wynika z akcentu tylko najpewniej z dialektu. Zaden Chinczyk z Pekinu nie wypowie "long" jako "lung" (w jakiejkolwiek tonacji to powie) ale moze to zrobic mieszkaniec najpradopodobniej Hanzhou.
Znaki diakrytyczne w pinyinie nie wskazują akcentu, tylko tony, które nie mogą mieć wpływu na znak, bo są dodatkową (obok transkrypcji) ilustracją czytania znaku. Nie wiem, skąd pomysł, że ton mógłby zamieniać "long" w "lung", chyba nie ze skojarzenia z polskim "ó"... W chińskim jest mnóstwo homonimów i to właśnie tony pozwalają je jakoś odróżnić, np. long na trzecim tonie (lǒng) oznacza już nie "smoka", a "zbierać" albo "zbliżać się", jeśli jest fonetycznym zapisem znaku 拢. Niestety ta sama sylaba na tym samym tonie może też odsyłać do kilku różnych znaków, a więc znaczyć co innego. Dlatego dłuższy tekst chiński zapisany w samej transkrypcji na alfabet łaciński jest koszmarny do zrozumienia (często nie wiadomo, o jakie znaki chodzi), zaś przy znajomości nawet niewielkiej liczby znaków mamy większe szanse wyłapać jakikolwiek sens.
Rzeczywista wymowa "long" to osobna kwestia i to już zależy od pochodzenia danej osoby (np. mieszkańcy Szanghaju znani są z tego, że mówią jakby seplenili), ale zgodnie z przyjętym standardem mandaryńskiego nauczanego przez lektorów (polskich i chińskich), z którymi miałem styczność, -ong na końcu wyrazu czytamy bardziej jak "-ung". Dla przykładu, słychać to na tym filmiku:
http://www.youtube.com/watch?v=RpSCKwNddTA (19s, 1:14, 3:04 etc.). Pozdrawiam
