@ziomiwan Zaraz po zbiorze herbatę zieloną poddaje się obróbce cieplnej, chroniąc się przed oksydacją o.O czyli ogranicza się ją do minimum, a oksydacji poddaje się herbatę czarną. Nie wiem jak ty czytasz swoje "guru" ale raczej bez zrozumienia. Na blogu Morze herbaty można przeczytac o powstawaniu różnych herbat:
A ściślej mówiąc oksydacja zachodzi, gdy liść w czasie więdnięcia traci wodę, a substancje w nim zawarte wchodzą w reakcję z tlenem z powietrza. Reakcję tę można przyspieszyć lub zatrzymać przez podgrzewanie, uzyskując w ten sposób różne właściwości herbaty.
W przypadku zielonej herbaty właśnie powstrzymuje się proces oksydacji przez podgrzewanie 
O czym można przeczytać w wielu źródłach.
Poza tym jak można brzmieć tak bufonowato i się wymądrzać, bardzo nie ładnie. Ja czy @odalisques tłumaczymy po prostu.
To dość śmieszne, ale nie wiem czy kolega wyżej sprawdził ale oksydacja = utlenianie, czyli łączenie się związków chemicznych z tlenem, co nie może być wyłącznie słowem używanym jako "proces który herbata przechodzi podczas obróbki zaraz po zbiorach.", bo jest to ogólnie w chemii znane zjawisko

i zachodzi właśnie również "bezpośrednio po zbiorach"
Herbata utlenia się również gdy jest już zaparzona i nie wypija się jej od razu tylko stoi; można wtedy zauważyć, że zwykle zmienia się drastycznie kolor i smak; To polifenole zawarte w zielonej herbacie się utleniają czyli oksydują

Przepraszam za spam

@modessef1 Odpowiadając na pytanie: jeśli zostawisz zaparzony raz susz zielonej herbaty w koszyczku na otwartym powietrzu, biorąc wtedy pod uwagę, że nie powinna (mówiąc potocznie) skisnąć - czyli żeby nie stało się o to o czym pisał @odalisques ; stanie się tyle, że to co najcenniejsze w zielonej herbacie stracisz - antyoksydanty = polifenole; Smak na drugi dzień też nie jest dokońca ten sam, gdy tak robiłam miałam wrażenie że herbata była mniej intensywna w smaku;