Niedawno, Pani Ania z Morza dodała wpis o Baihao Yinzhen czyli herbacie pąkowej. W wpisie tej informacji nie ma, ale w komentarzu zamieściła parametry parzenia. Pozwolę sobie przytoczyć.
ilość liści: 2/3 czajnika (!!!)
temperatura wody: 85°C
czas kolejnych parzeń: 1) 1’30″ 2) 1’15″ 3) 1’50″ 4) 2’50″ 5) 4’30
Pierwszego parzenia nie wylewaliśmy, więc jest ono nieco dłuższe, by liście zdążyły się „obudzić”. Ponieważ Igły nie są zwijane (pąki są tylko naturalnie zwinięte w osi podłużnej), więc pierwsze parzenie jest dłuższe od drugiego tylko o 15 sekund.
Wskazówki te Pani Ania ma z notatek z Tajwańskich kursów herbacianych.
EDIT.
Wysłałem post'a a nie napisałem swoich poglądów. Ohhh. Ja na razie nie miałem okazji picia wielu gatunków białej, sypanej. Piłem oczywiście White Monkey i kiedyś kupiłem u p. Mariusza Darjeelinga. Do tej pierwszej używałem wody minimalnie cieplejszej niż 85 stopni. Natomiast do tego niesamowicie lekkiego i delikatnego Darjeelinga, temperatura mniejsza niż 80, czasami nawet 75 stopni. Ale wtedy dawałem większą ilość suszu. Czasami 2/3 dzbanuszka i parzyłem około 3/4 minut. Albo dawałem 1/2 dzbanuszka i parzyłem 5 minut. Herbata piękna, pod względem aromatu, wyglądu liści, no i smaku. Polecam skosztować!
Do tego jakbym mógł nie poruszyć tematu herbaty Ya Bao Yeshenhg którą się parzy w 98 stopniach. Ale to chyba dlatego się ją nazywa białym puerem?
Dochodzą jeszcze herbaty rozkwitające które parzyłem w 90 stopniach. Najlepsza jaką piłem to Man Tian Xian Tao, była bardzo słodka.
Wydaje mi się też że herbaty białe są najbardziej wrażliwe na temperaturę i bardzo łatwo je sparzyć.
PS. Za niedługo wybieram się do pana, panie Mariuszu osobiście i mam zamiar napić się czegoś z białych u pana;) Pozdrawiam;)
PS2. Pierwsza prawdziwa herbata jaką piłem to była White Monkey w kameralnej 2 osobowej herbaciarni;)