Mniej wiecej cos takiego.
Tyle, że kazde zalanie wypijasz i wtedy po kilku minutach zalewasz sobie nastepne - a nie wlewasz do jednego naczynia i mieszasz, aby wypic łącznie.
Po prostu przy którejs porcji stwierdzasz, ze nie ma sensu robic nastepnej.
Przy wielu herbatach bajlepsze jest drugie parzenie - nawet spotkałem gdzies powiedzenie, że pierwsze parzenie jest dla aromatu a drugie dla smaku.
Ogólnie kolejne parzenia sie często róznią smakiem, mniej lub wiecej, i to też jest jeden z walorów takiego parzenia.
Przy czym, jesli ostatnia porcja byla zdecydownie za slaba, to mozesz nastepna wydłuzac nawet do kilku minut - a nuż wtedy sie jeszcze coś wyciśnie.
Liscie na koniec wywalasz.