Zh-1121,MB(middle baked) - kolejna herbata od chińskiego mistrza p. Lao Minga
Gaiwan 120ml
Ilość suszu - 1,5 łyżeczki
Temp 97-100 stopni
Czasy parzeń: 15s, 25s, 40s, 1.00, 1.30, 2.15, 3.30, 4.45, 6.30, 9.00, 15.00
Parzenie #1
Smak dopiero się budzi, brak jakiejkolwiek rewelacji. Napar bardzo jasno żółty, lekko ciemniejszy od zaparzonej Baihao Yinzhen.
Parzenie #2
Smak mocniejszy, ale dalej bez tego uderzenia, czuć, że była prażona. Napar stał się żółty.
Parzenie #3
Smak się obudził w pełni, ale jest on taki ulotny, aromat przepiękny jak w każdej herbacie p. Lao Ming. Napar intensywne pomarańczowy.
Parzenie #4
Smak lekko gorzkawy. Czuć kwiaty, ale takie ciężkie jakby po ulewnym wiosenno letnim deszczu. Tak mi się to kojarzy. Delikatny smak.
Parzenie #5
Smak prażenia odpuścił na rzecz kwiatów, takich...standardowych.
Parzenie #6
Kwiaty lekko uległy cytrusom które są wyczuwalne. Bardzo delikatny smak.
Parzenie #7
Napar pomarańczowy coraz mniej przejrzysty. Cytrusy są bardziej wyczuwalne, ale też bardziej ulotne.
Parzenie #8
Brak nowych smaków. Mam nadzieję ze herbata się obudzi, jak to zrobiła poprzednim razem Y-1106 przy 8 parzeniu.
Parzenie #8
Herbata lekko odżyła, ale smak jest taki...standardowy. Herbata siłę ma, ale niczym nie zaskoczy.
Parzenie #9
Smak zbladł minimalnie, cytrusy dalej się utrzymują na czele, ale konkurentów dużo nie mają.
Parzenie #10
Nic nowego. Kolejne tak samo.
Co do herbaty. Bardzo zasmakowała mojej bratanicy która ma rok i 8 miesięcy. Bacznie obserwowała moje poczynania, pomagała też(nie tylko w piciu), porozmawialiśmy też sobie. Aromat przy pierwszych 4 parzeniach był przepiękny, unosił się po całym pokoju. Później nieco zmalał. Mojej szwagierce, która w 50% finansuje moje herbaciarstwo herbata ta kojarzyła się z zieloną. Jest ona średnio obeznana, ponieważ działa to na takiej zasadzie, że ona lubi się napić czegoś dobrego, a ja umiem coś dobrego zrobić. I tak razem kupujemy herbaty i pijemy razem. Robię herbatę, daje jej do wypicia i mowie jaka to jest z krótką jej historia. Liście - otworzyły się całe, ale wydaje mi się, że przez to, ze były dłużej prażone, straciły trochę na trwałości. Te z ZL-1103, były w lepszym stanie po tych wszystkich zalaniach. Reasumując. Herbata nie zaskoczyła mnie aż tak jak 2 poprzednie pewnie dlatego, że jest to dłużej prażona odmiana w/w ZL-1103 i po prostu pamiętałem, że piłem coś podobnego. Ale obojętnie jak często pilibyśmy te herbaty, zawsze będziemy zaskoczeni aromatem i wydajnością. Smak niestety, po pewnym czasie się znudzi. Nie można przecież ciągle jeść tego co się lubi najbardziej bo i to nam zbrzydnie. Dlatego mistrzowskie herbaty powinny być parzone na specjalne dni, okazje, uroczystości.
Dziękuje jeszcze raz Łukaszowi za możliwość obcowania z takimi herbatami. Jeśli kiedyś będę mógł się jakoś odwdzięczyć, na pewno to zrobię;) Pozdrawiam;)