2.ZL-1103,LB(light baked)
Herbata od p. Lao Ming
Gaiwan 120ml
Ilość suszu - jedna łyżeczka "kopcyta"
Temp 98 stopni
Czasy parzeń: 30s, 40s, 55s, 1.15s, 1.40s, 2.05s, 3.00s, 4.00s, 5.00s.
Zapach liści z nagrzanego gaiwana - lekki, przyjemny, delikatny.
Parzenie #1
Smak lekki, liście tak jakby wybudzały się, czuć lekkie prażenie i nad kwiatowymi nutami, dominuje słodki posmak. Pierwsze parzenie mówi nam - "szykuj się na coś czego nie zapomnisz".
Parzenie #2
Herbata w pełni obudzona, mocno kwiatowa nuta która mi przypominała jakby bardzo mocnego Shui Xian a do tego ta słodkość. Napar idealnie żółty i przejrzysty.
Parzenie #3
Napar jest koloru jasno pomarańczowego. Smak "zbladł", bardziej zbilansowany, zrównoważony, nie ma tej eksplodującej siły skandalu, jest smak taki pieszczotliwy, rodzinny który na długo pozostaje na języku. Słodkość utrzymana, kwiaty uchodzą - jednocześnie "prażenie" się wyostrza.
Parzenie #4
Napar jeszcze bardziej pomarańczowy, jeszcze bardziej przejrzysty. Smak jak w poprzednim parzeniu lecz słabszy, mniej słodszy.
Parzenie #5
Szok. Poczułem jakby lekką gorycz na języku, która zostaje na jego czubku przez sekundę, po czym znika. Smaki jakby się mieszają, ale nie powstaje nic nowego.
Parzenie #6
Gorycz ta tu też się pojawiła, lecz była dużo lżejsza - przyjemniejsza.
Przy piciu wszystkich tych zalań towarzyszyło mi w głowie słowo "słony", czułem się jakbym wyczuwał w herbacie ten smak, ale gdy próbowałem go odnaleźć, nie było go. Uznałem, że to tylko moja głowa.
Do herbaty tej podszedłem z wielkim oczekiwaniem. Gdy zaczynałem "ceremoniał", trochę się tego przestraszyłem - "co jeśli się rozczaruję?". Ale herbata ta - mnie zaskoczyła - smakiem, wydajnością, wyglądem, zapachem. Włączyłem sobie muzykę podczas jej parzenia i picia, ale teraz gdy to wspominam, nie pamiętam tej muzyki, całą moją uwagę, energię, przyciągnęła herbata. Herbata ta - jest niesamowita.
Pozdrawiam!