Zapraszam do bardzo wartościowego artykułu autorstwa Szanownego Pana Kordiana Tarasiewicza, na temat historii herbaty w Polsce, który ukazał się w czasopiśmie historycznym Mówią Wieki.
Pochodzący ze starożytnych Chin napój, zaparzany z suszonych liści krzewu Camelia sinensis, stał się znany w Europie na początku XVII wieku. Jako pierwsi skosztowali go Holendrzy w 1610 roku. Kilkanaście lat później zainteresowali się nim Francuzi, a po 1657 roku także Anglicy. Istotny wzrost spożycia herbaty zanotowano w latach dwudziestych XVIII wieku, a wynikał on w dużej mierze ze zwyżki cen zboża (zwłaszcza na Wyspach Brytyjskich), a tym samym alkoholu. Herbata stała się rychło najpopularniejszą używką w Europie, bywając nawet pretekstem konfliktów politycznych (słynne "Boston Tea Party" z 1773 roku poprzedzające wybuch wojny o niepodległość kolonii brytyjskich w Ameryce). W pierwszej połowie XIX stulecia w Wielkiej Brytanii nastąpił wzrost konsumpcji o 40 000%! A że angielski styl życia naśladowano w wielu częściach Starego Kontynentu wkrótce także na ziemiach polskich herbata rozpoczęła swój triumfalny pochód.
Przeciw waporom i przytłumieniomNajstarsze polskie wzmianki o herbacie pochodzą z drugiej połowy XVII w. W 1662 r. Jan Kazimierz Waza prosił w liście swą małżonkę Marię Ludwikę, by ta zechciała napisać do Francji z pytaniem "ile należy wziąć herbaty i ile cukru dla tych, co chcą jej używać". Wiadomo, że osobisty sekretarz królowej Pierre des Noyers, miłośnik innych używek - a to kawy i czekolady, zwykł był pijać po obiedzie herbatę "złodzoną", wprawiając się tym w dobry nastrój. Współczesny poeta Wespazjan Kochowski pisał o niej, omawiając znane w Polsce zioła: "Przeważa duszka dość z słodkiej drzewiny; Cenę jej czyniąc, że to towar z Chiny; Cóż może być ciężej; Gdy mię tem ciemięży [...]". W 1703 r. rektor Akademii Zamoyskiej ks. T. Ormiński wywodził w "Kalendarzu Polskim i Ruskim": "A liście Thee co sprawują? Z Japońskich i Chińskich krajów te ziele do nas przywiezione te ma mieć przymioty: wapory [zamroczenia], przytłumienia i sen odejmują tak, iż kto go używa, może kilka dni i nocy bez snu wytrwać. Przeto kupcy włoscy i niderlandzcy, gdy mają wiele pisać listów [...] zioła Thee używają i tak przez wiele nocy pijąc pracować mogą, bez fatygi. Żołądkowi słabemu pomaga i od letargu broni. Przeciw podagrze i kamieniu służy. Można to ziele utrzeć na proch i tak w kieliszku wody ciepłej zawarzywszy pić, albo we wrzącą wodę listki wrzucić i potem cukrowawszy ciepło, gdy przestygnie, pić". Dobroczynny wpływ herbaty na schorzenia przewodu pokarmowego podnosiły też podręczniki medyczne. Dowodzi tego poniekąd i sama polska nazwa używki, urobiona od łacińskiego słowa herba - ziele, zioło.
Od połowy XVIII stulecia liczba wzmianek na temat nowych napojów, w tym herbaty, narasta lawinowo. W słynnych Nowych Atenach albo Akademii wszelkiej sciencji pełnej... (1755) ks. Benedykt Chmielowski wywodził: "The, którą u nas Herba The zowią, jest Drzewo Japońskie, Chińskie [...]. Posadziwszy go, aż do lat 3 wypuszcza z siebie listki, które w Maju i Kwietniu zbierają, kiedy najbardziej soczyste i żółte. [...] Skutki tego ziela: że głowy letkość sprawuje, grube humory tłumi, żołądek posila, od kamienia prezerwuje i nań leczy, głowy ból uśmierza, torsje uspokaja i ociężałość oddala, krew zastanawia, na wrzody leczy". Z kolei Na Marcin Matuszewicz zanotował w tymże roku w diariuszu: "Przed sejmikiem wszyscy urzędnicy województwa do stancji mojej [przyszli] dla zabawienia nas, gdzie jedni wódkę gdańską, a drudzy herbatę pili". Na ową zamienność zwracał uwagę autor anonimowego listu do redakcji krzewiącego oświeceniowe mody "Monitora" pisał w 1774 r.: "Na toć Monitor mocno piórem wali; Byśmy w opilstwie bardzo nie wierzgali; Ale się wzięli do kawy, do czaje; Jeśli mieć chcemy dobre obyczaje".
Lecz z drugiej strony pisarz i szambelan Stanisława Augusta Poniatowskiego Stanisław Trembecki zaliczał herbatę do produktów "bardzo podejrzanych" obok... krwi bydlęcej, kawioru, ikry, łososi, sera, zsiadłego mleka, słodkich jabłek, żab, węży, ślimaków i wina! Nie był on w ostrożności odosobniony. Znakomity botanik ks. Krzysztof Kluk w Dykcjonarzu roślinnym (1786) stwierdzał: "Thea Bora, Thea Viridis [...] liście tych dwojga krzewów ususzone parzą się, jak wiadomo, wodą, i ta woda zażywa się imieniem herbaty [...]", lecz "gdyby Chiny wszystkie swoje trucizny przesłały, nie mogłyby nam tyle zaszkodzić, ile swoją herbatą. Może to być, że w jakim przypadku jest użyteczna, ale częste użycie owej ciepłej wody osłabia nerwy i naczynia do strawienia służące". Konkludował zaś: "Dzieciom i młodym osobom zawsze szkodliwa". Były to przejawy charakterystycznej dla większości ówczesnych Polaków nieufności względem chińskiego napoju, traktowanego głównie jako zioło lub zgoła lekarstwo.
W tej sytuacji herbata zdecydowanie przegrywała z kawą wyścig do łask konsumentów. Jak wspominał sumienny obserwator Jędrzej Kitowicz: "herbatę, jako sprawującą suchoty i oziębiającą żołądek, wcale zarzucono: policzono ją w liczbę lekarstw przeciw gorączce i do wypłukania gardła po ejekcjach [wymiotach], mianowicie z gwałtownego pijaństwa pochodzących". Koresponduje z tym wyznanie "księcia poetów", bp. Ignacego Krasickiego, nawiasem mówiąc tłumacza chińskiego traktatu o herbacie, napisanego przez cesarza Kien-Longa: "W południe się budzę, cięży głowa jak ołów, krztuszę się i nudzę [mam nudności], jejmość radzi herbatę, lecz to trunek mdlący". Opinia ta utrzymywała się jeszcze niekiedy w następnym stuleciu. Henryk Rzewuski w Listopadzie (1848) pisał o zażywaniu herbaty "tak tęgiej, że ją można było zrazu wziąć za wino królewskie [...] tylko po wielkim przepiciu i to dwie szczypty z szafranem zmieszanej, rozgotowane w trzech kwartach [ok. 3 l] wody".
Szambelan ostatniego króla Jan Duklan Ochocki w Pamiętnikach (1857) podaje ilość ówczesnego spożycia. Odnotował oto, że niegdyś kupił w Warszawie dla przebywającego na wsi ojca osiem łutów (ok. 100 g) używki. Zauważał też, że choć w dawnej stolicy "podówczas już były herbaty tańcujące [przyjęcia taneczne] i dawano ten napój na wieczorach, na prowincji ledwie tego ziółka w chorobach zażywano". Zaś u prymasa Michała Poniatowskiego "na tak zwanych Cosette [pogawędkach] co piątek od godziny dziewiątej do jedenastej trwających, na które mnóstwo osób, osobliwie dam się zjeżdżało [...] oprócz herbaty dawano lody, cukry i wina, które więcej miały amatorów od chińskiego napoju". Wydaje się że było to w dużej mierze z efektem nieumiejętności przyrządzania smacznego napoju oraz dominacją herbaty zielonej, pijanej powszechnie na Wyspach Brytyjskich, lecz u nas do dziś znacznie mniej popularnej. Import herbaty utrzymywał się na niewielkim poziomie. Np. w okresie 1751-1789 jej przywóz do Gdańska spadł o 30%, do poziomu 40 tys. funtów rocznie. W tym czasie import kawy przez ten port wzrósł trzy-czterokrotnie. Jednym z powodów owego stanu była znaczenie większa popularność w Prusach właśnie tego drugiego napitku.
Papuniu kup samowar!Sytuacja zaczęła się zmieniać z początkiem XIX w. Dostanie się większości terytorium Rzeczypospolitej pod panowanie Rosji sprawiło, iż także stamtąd zaczęły docierać do nasze ziemie wzorce kulinarne. Krzewili je urzędnicy, wojskowi i rodziny zaborców. W dworach i pałacach na wystawnych przyjęciach zaczęły pojawiać się bufety z "herbatą i cukrami". Lecz jeszcze w latach dwudziestych do Królestwa Polskiego wwożono herbaty (zapewne przy nieco wyższej cenie) przypuszczalnie około dziesięciokrotnie mniej niż jej konkurentki. Podejmowanie gości "herbatkami" odbierane było przy tym nieraz jako przejaw skąpstwa. Mimo to, herbata pojawiała się i na poczęstunkach ślubnych, u mniej zamożnych zastępując węgrzyna i szampana. W 1830 r. w warszawskim pałacu Stanisława Kostki Zamoyskiego herbata wydana na sto osób kosztowała 740 zł i 8 gr. Obiad kosztowałby cztery razy więcej.
Nastanie nowej, porozbiorowej rzeczywistości spowodowało zmianę tras importu herbaty. O ile do tej pory sprowadzono ją przede wszystkim morzem z Indii via Anglia i Holandia, to od początku epoki zaborów coraz większe znaczenie zaczął zyskiwać import z Chin - często lądowy, właśnie przez terytorium Rosji, od czego pochodziła nazwa "herbata karawanowa". Proces ten zaznaczył się zwłaszcza od lat trzydziestych XIX stulecia. Wilnianin Stanisław Jundziłł zapisał w poradniku Botanika stosowana, czyli wiadomości o właściwościach i życiu roślin (1799): "handel rosyjski dostarczy nam herbaty chińskiej lądem, który niepomiernie lepsza jest od tej, co na okrętach przychodzi". Wynikało to z nieodpowiednich warunków transportu morskiego, powodujących zawilgocenie cennego ładunku, a także z czasu trwania podróży na ziemie polskie. Radykalną zmianę przyniosło dopiero ukończenie w 1869 r. budowy Kanału Sueskiego, co wydatnie skróciło szlaki przewozowe i pozwoliło firmom z Londynu, Amsterdamu, Rotterdamu i Hamburga nawiązać skuteczną rywalizację z kupcami rosyjskimi. Galicja zaopatrywała się przez porty niemieckie, a od 1882 r. głównie przez austriackie.
Zmiana poglądu na herbatę znalazła odbicie w literaturze. Duchowny, urzędnik i literat z Nowogródczyzny Placyd Jankowski w dziełku Chaos (1843) stwierdzał: "Herbata wyraża najlepiej myśl naszego wieku. Jest coś omdlałego, blado-żółto-zielonkawego [chodzi o herbatę zieloną]; półsłodkiego, eterycznego! [...] jest to jednym słowem poezja nowoczesna! Ileż wyższości od nudnej, klasycznej kawy!" Z kolei w Ogólnym rysie Encyklopedii dla płci żeńskiej Karola Milewskiego (1840) czytamy: "Ileż w nowych czasach niepowstawano przeciwko używaniu herbaty, jednakże herbata zniewoliła do milczenia swoich przeciwników a wielbiciele przygotowali jej triumf we wszystkich salonach, tak dalece, że dziś żadne porządniejsze zgromadzenie bez niej obejść się nie może". W Obrazach litewskich Ignacego Chodźki (1855) znajdziemy nowelę Samowar, w której padają słowa: "Ach, samowary, papuniu, samowar, czaj, wszak to wszędzie piją herbatę z rana i wieczorem nawet, a my tylko jedni lipowym kwiatem i dziewanną dusić się musimy; papa dalibóg musisz kupić samowar!". W końcu Franciszek Wężyk w zbiorze Na wezwanie herbaty. Poezje (1878) ogłosił wiersz o tym napoju: "Gdy przedtem Polak z wina chorował/ "herba thea" doktór zapisywał śmiały;/ Aptekarz zważył i opieczętował; funtem się obszedł kraj. cały. Kogóż by wzgląd ten do łez poruszył,/ że grosz i zdrowie na to ziółko trwonim,/ Co Chińczyk wypił i znowu wysuszył/ A kacap po nim?"
ciąg dalszy za chwilkę
