Nie wiem jak wy, ale dla mnie samo słowo "herbata" kojarzy się z herbatą japońską, z całym tym ceremoniałem i traktowaniem, wyniesionym na wyżyny. Być może przez to, że było to moje pierwsze zetknięcie z "lepszą" herbatą, traktuje tę właśnie herbatę z takim szacunkiem. Ma swoje wyjątkowe miejsce, a jej smak trafia do mnie z ten szczególny sposób.
Zdaję sobie jednak sprawę, że to wszystko może zapewne wpływać wręcz odwrotnie, zniechęcając człowieka do niej, wyrabiając w nim podejście "nie, to za wysoka półka dla mnie".
Nie ukrywam, że moja "herbaciana droga" tak naprawdę zaczęła się nie tak dawno temu i niewiele jeszcze wiem/umiem, lecz herbata zielona jest dla mnie niczym cel do którego dążę. Jej poziom, otoczka, pozycja... To wszystko do mnie przemawia w ten właśnie szczególny sposób.