Na zimno raczej polecam naprawdę na długo zostawić, ja zostawiam na 12 godzin a 6 to już minimum. Generalnie wieczorem zalewam wodą źródlaną schłodzoną z lodówki (np. Dobrowiankę ostatnio testowałem z racji dobrej ceny), rano mam wszystko gotowe.
Woda powinna być rzeczywiście zimna przy zalewaniu. Najczęściej stosuję zalewanie Da Yu Linga, Dung Tinga w wersji mocniejszej oksydacji, z zielonych świetnie wychodzi Lung Ching Supergrade, ale i zwykły Lung Ching też jest super. Warto eksperymentować z tymi smakami,
moje spostrzeżenie jest takie też że ciekawie smakują takie parzenia na zimno. Zupełnie inaczej niż na ciepło - są pozbawione jakby pełnej skali (gamy) smaku do której jesteśmy przyzwyczajeni, a jednak wydają się równie mocne i długo kręcą na języku.
Ja akurat tą goryczkę niesamowicie lubię, jest ona w takie czystej postaci. Można na nią jednak wpływać dając np. mniej liści lub krócej trzymać.
Nie próbowałem wszystkich herbat na zimno, ostatnio jednak nawet yerbę przez magiczną butelkę podróżną Piao I robiłem w taki sposób i jest to coś rewelacyjnego. Zaparzacz w butelce cały czas napełniony maksymalnie yerbą ice mint, cytrynową, smak natychmiastowo chłodzący
