Tylko dodam, żeby od razu nie dyskwalifikować "kranówki" i nie wrzucać wszystkich "kranówek" do jednego worka. Jako przykład mam wodę u mojego kolegi na wsi z lokalnego ujęcia głębinowego(dla całego małego miasteczka), na której herbata wychodzi lepsza niż na wielu butelkowanych wodach.
To prawda. Zazdroszczę twojemu koledze. Wszystko zależy od regionu.
Kiedyś natknąłem się na taki artykuł w prasie lokalnej, z tego co pamiętam nosił znamienny tytuł "Nabici w butelkę". Artykuł traktował o wodzie z łódzkich wodociągów (bo w Łodzi mieszkam), stawiając ją na równi z niektórymi wodami mineralnymi. Artykuł niby to podparty badaniami składu wody. Konkluzja była mnie więcej taka, że po co kupować wodę butelkowaną, skoro ta w kranie jest podobna. Jakoś trudno było mi w to uwierzyć. Nawet zastanawiałem się gdzie by tu można na własną rękę dać taką kranówkę do zbadania, celem analizy.
Artykuł mnie nie przekonał, do dziś wyczuwam w kranówce wyraźną woń chloru, i to mnie bardzo zniechęca. To nie jest pierwiastek który nie ma znaczenia dla smaku przygotowywanej herbaty.
Uważam że woda to temat rzeka! Trzeba różnych rzeczy próbować. Oczywiście moim marzeniem jest to ażeby z kranu leciała idealna woda do zrobienia np. czarnych herbat za którymi przepadam.
jest Lapsang w naszej herbaciarni, tylko że aktualnie jeszcze jedynie stacjonarnej.
Mam nadzieję że może pojawi się też w herbaciarni internetowej, byłoby fajnie.
Pozdrawiam smakoszy.