Kolego tajemniczym nicku

czy korzystając z tego "mojego" wątku mógłbyś mi łopatologicznie wytłumaczyć / poprawić tok mojego rozumowania? Zatem...Jak dotychczas dla mnie na rynku powinna pojawić się herbata o nazwie sekundówka

gdyż parzenie herbaty w moim wykonaniu, trwa krócej niż znana wszystkim minutka. Startuje od zera, więc by wydobyć z dobrej herbaty to co najlepsze, zacznę od kupienia odpowiedniej no i oczywiście jakiś fikuśny czajniczek (chyba 300 - 500 ml wystarczy na początek dla mnie, no może dla mojej panny również ). Rozumiem też że sam proces parzenia polega na wcześniejszym ogrzaniu czajniczka do którego lepiej wsypać herbatkę czy skorzystać z jakiegoś sitka / zaparzacza ( czy ten ostatni ma na celu łatwiejszy odzysk listków i ich ponowne zaparzenie ). No ale...jeśli daną herbatę powinno się parzyć np. 3 minuty w 80 stopniach to jeśli korzystamy z sitka to nie ma problemu bo po upłynięciu czasu wyjmujemy, a co jeśli listki pływają swobodnie ? - temperatura wraz z upływem czasu spada. Cała "ceremonia" picia nie polega na tym by się spieszyć bo zaraz temperatura spadnie albo na wyławianiu listków z czajniczka. Więc co? - zaparzacz ( tak chyba jest logicznie )? Podgrzewacz? - to chyba też bez sensu no chyba, że nie mamy w naczyniu listków. Oj tam, oj tam...ja wiem że są szukajki itp. ale każdy chce być potraktowany indywidualnie

...no i zbytniego bałaganu też chyba nie zrobiłem. Brak mi wiedzy, może trochę lenistwa, ale jak mi pomożesz/-ecie to osiągnę taki stan wtajemniczenia, że do pierwszej ceremonii parzenia dobrej herbaty przebiorę się za chińskiego mandaryna

. Tymczasem idę sobie coś wybrać ze sklepu a wam życzę smacznej herbaty

. Pozdrawiam