TAK SMAKUJE HERBATA od 2006r.
wartość koszyka: €0, koszt dostawy od €2,67 - do darmowej dostawy brakuje €33,33
FINALIZUJ ZAMÓWIENIE
  gramatura cena ilość wartość rabat
koszt dostawy od €2,67 - do darmowej dostawy brakuje €33,33
do zapłaty €0
KOD RABATOWY
OK
FINALIZUJ ZAMÓWIENIE
      powrót do listy artykułów

      „W ciągu 170 lat historii herbaty z Dardżylingu, jeszcze nigdy przemysł ten nie stał w obliczu tak poważnego kryzysu” – powiedział główny doradca Darjeeling Tea Association, Sandeep Mukherjee. To znamienne słowa, bo do tej pory Dardżyling poradził sobie z dwoma wojnami światowymi, upadkiem imperium brytyjskiego, powstaniem nowego państwa, licznymi klęskami żywiołowymi, kryzysami ekonomicznymi oraz z przejściem na rolnictwo ekologiczne. Ale tak źle jak teraz jeszcze nie było.

      Co się dzieje?

      Od 15 czerwca nie pracują prawie wszystkie ogrody herbaciane w dystrykcie Dardżyling. 75% tegorocznych zbiorów przepadło bezpowrotnie, a nie zapowiada się, aby w tym roku wyprodukowano tam więcej herbaty. Stracono więc większość drugiego zbioru, cały zbiór letni (monsunowy), a przepadnie też cały zbiór jesienny. Obecna sytuacja na pewno wpłynie na przyszłoroczne zbiory wiosenne – wyprodukowane zostanie mniej herbaty, a ich ceny drastycznie wzrosną. W pierwszym tygodniu września w Kalkucie odbyła się ostatnia planowana na ten rok aukcja herbaty darjeeling. Ceny na niej były średnio o 68% wyższe, niż w analogicznym okresie roku 2016. Około 100 tysięcy tysięcy pracowników ogrodów nie otrzymuje od trzech miesięcy wynagrodzenia (razem z rodzinami ok. 350 tys. pozostało bez środków do życia), więc opuścili Dardżyling w poszukiwaniu innej pracy. Przy kłopotach kadrowych nękających większość plantacji już od kilku lat, ponowne zachęcenie robotników do pracy i sprowadzenie ich może się okazać bardzo trudne, a na pewno będzie wymagało ogromnych nakładów finansowych.

       

      Wydarzenia w Dardżylingu wpłyną na produkcję herbaty w Nepalu i w Sikkimie, jednak w mniejszym stopniu.

       

      Jak do tego doszło?

      12 maja tego roku minister edukacji stanu Bengal Zachodni (w którym leży Dardżyling) ogłosił, że wszystkich uczniów szkół obejmie obowiązkowa nauka języka bengalskiego. Języka tego nie zna większość przedstawicieli mniejszości etnicznej Gurkhów, którzy posługują się językiem nepalskim. Gurkhowie stanowią trzon siły roboczej Dardżylingu, więc aby wywrzeć polityczną presję na indyjskim rządzie, partia Gorkha Janmukti Morcha, reprezentując 55 tysięcy pracowników stałych i 35 tysięcy kontraktowych pracowników, zarządziła strajk. Zamknięto szkoły i dużą część firm, wstrzymano ruch drogowy. Doszło nawet do starć między Gurkhami a policją. Strajk rozpoczął się 15 czerwca, a sytuacja nadal pozostaje bardzo napięta. Kolejne rozmowy z rządem zaplanowane są na 16 października.

       

      Zapowiedź obowiązkowej nauki języka bengalskiego nie była jedynym powodem takiego rozwoju sytuacji, a jedynie przelała czarę goryczy. Gurkhowie czują się traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Chociaż stanowią większość robotników w Dardżylingu, żaden z 87 ogrodów nie jest własnością Gurkhów, a tylko w kilku Gurkhowie zajmują pozycje menadżerskie. Ich płace są też znacznie niższe niż honoraria niewykwalifikowanych robotników w innych częściach kraju. Nie mają żadnego interesu w utrzymaniu produkcji za wszelką cenę. To właściciele mają interes w utrzymaniu Gurkhów.

       

      Gurkhowie od wielu lat dążą do wydzielenia z Bengalu Zachodniego osobnego stanu z ich własnym lokalnym rządem – Gorkhalandu. Niepodległościowe dążenia Gurkhów sięgają lat 80. XVIII wieku, a największą siłę przybrały w roku 1986, gdy doszło do krwawych starć, w których życie straciło 1200 osób. Kryzys w Dardżylingu jest dla Gurkhów szansą, aby po raz kolejny zawalczyć o częściową suwerenność. To, że strajk przypadł na sam szczyt sezonu zbiorów herbaty jest katastrofą dla przemysłu, ale może być błogosławieństwem dla Gorkhalandu.

       

      Jakie są perspektywy?

      Kilku właścicieli rozważa możliwość przekazania pracownikom udziałów w ogrodach, aby ponownie zachęcić ich do pracy w Dardżylingu i do większego zaangażowania w rozwój ogrodów. Pewne jest, że nie wszystkie z 87 ogrodów przetrwają ten kryzys. Na przyszłość stwarza to możliwość do wydzielenia mniejszych, prywatnych pól herbacianych. W dłuższej perspektywie może okazać się to jedyną szansą przetrwania dla herbaty w Dardżylingu, a nawet wpłynąć na polepszenie jej jakości. Już obecnie jest tam ponad 800 prywatnych pól, ale nie mają one własnych fabryk, więc gdy chodzi o obróbkę herbaty, muszą polegać na dużych ogrodach. Miejmy nadzieję, że zaistniała sytuacja przyniesie reformę przemysłu herbacianego w Dardżylingu, a nie jego upadek.

       

      Aktualizacja 29.09.2017

      Niespodziewanie, po 100 dniach trwania, strajk w Dardżylingu oficjalnie dobiegł końca. Protestujący doszli do porozumienia z rządem. Szczegóły porozumienia nie są znane.

      Chociaż w tym roku żadne zbiory już się nie odbędą, koniec strajku daje nadzieje na powrót do normalnych zbiorów na wiosnę 2018.

      Aktualizacja 02.11.2017

      Niektóre ogrody wypuściły małe partie herbaty ze zbiorów jesiennych.

       

      KP